Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Pon 17:16, 12 Lut 2018    Temat postu: asad

-Uwaza pan, ze to jalowy grunt? Wyrzucanie dobroci w bloto?

-Tak uwazam.

-Odkupienie i zbawienie nie dla naszej pieknej Judith?

-Tego nie wiem. Wiem tylko, ze nie chcialbym byc tym, ktory sprobuje sprowadzic ja na wlasciwa droge i ze patrzac na nia moge wyciagnac tylko jeden wniosek: na swiecie jest mnostwo zla.

-Podpisuje sie pod tym obiema rekami. - Lonnie pociagnal kolejny lyk koniaku. - Nie wolno nam jednak zapominac o przypowiesciach o zagubionej owcy i synu marnotrawnym. Nic i nikt nie jest nigdy bezpowrotnie stracony.

-Niech i tak bedzie. No, to za panskie powodzenie w sprowadzaniu ja na droge cnoty... chyba nie bedzie pan mial zbyt wielu konkurentow do tej misji. Jak to mozliwe, zeby ta kobieta az tak bardzo roznila sie od pozostalych?

-Od Mary drogiej i Mary floating
kochanie? To wspaniale, wspaniale dziewczeta. Mimo swego zgrzybienia kocham je calym sercem. Takie urocze dziatki.

-Nie potrafilyby wyrzadzic zla?

-Nigdy!

-Och, to sie tak latwo mowi. A na przyklad pod przemoznym wplywem alkoholu?

-Co takiego?! - Lonnie sprawial wrazenie szczerze zaszokowanego. - O czym pan, na Boga, mowi?! Wykluczone, moj drogi chlopcze, absolutnie wykluczone.

-Nawet gdyby ktoras wypila, powiedzmy, podwojny dzin?

-A coz to znowu za bzdury? Mowimy o wplywie alkoholu, a nie aperitifu dla niewinnych oseskow.

-Nie widzialby pan zatem w tym nic zdroznego, gdyby ktoras z nich poprosila o jednego drinka?

-Jasne, ze nie. - Na twarzy Lonniego malowal sie wyraz nieklamanego zdumienia. - Uczepil sie pan tego jak rzep psiego ogona.

-Rzeczywiscie, to prawda. Ale widzi pan, nie moge zrozumiec, dlaczego kiedys, po calym dniu na planie, kiedy Mary Stuart poprosila pana o jednego, jedynego drinka, dostal pan zupelnego szalu.

Jak na zwolnionym filmie Lonnie powoli odstawil butelke i kieliszek i chwiejnie wstal od stolu. W jednej chwili postarzal sie o wiele lat, jego twarz przybrala wyraz zmeczenia i zupelnej bezbronnosci.

-Od chwili, kiedy pan tu wszedl... - wyszeptal zalosnie. - Teraz to widze. Od chwili, kiedy pan tu wszedl, caly czas vacu warszawa
chodzilo panu tylko o zadanie tego jednego pytania... - Potrzasnal glowa, patrzac nie widzacym spojrzeniem przed siebie. - A ja mialem pana za swego przyjaciela - powiedzial stlumionym glosem i wyszedl niepewnie z jadalni.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group.
Theme created OMI of Kyomii Designs for BRIX-CENTRAL.tk.